poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Była kiedyś taka Japonka

   Od momentu w którym poznałam Shiho, minęło już kilka lat. Do dziś pamiętam, jak bardzo nasze spotkanie poruszyło mnie emocjonalnie i nadało świeżego spojrzenia na Japonię, która wtedy znana mi była tylko z tekstów kultury. Nadal nie miałam okazji na opublikowanie zdjęć z tamtego okresu. Pomyślałam - dlaczego nie teraz? Postanowiłam ukazać fotografie w formie dziennika z minionego tygodnia. Sądzę, że by móc przybliżyć komuś Japonię, trzeba ją po prostu pokazać. A więc była sobie kiedyś taka Japonka...

***

Pierwszego dnia zaprosiłam Shiho do kawiarni "Cube caffe". Wtedy zrozumiałam, jak bardzo stwierdzenie kawaii* o Japonkach jest prawdziwe. Miała już 21 lat, ale wyglądem przypominała licealistkę.


Codziennie rano przygotowywałam nam śniadania.


Ugotowałam również ośmiorniczki z kiełbasek na rukoli. Obok leżą warzywa, pieczywo i wędzone szprotki. Shiho powiedziała, że podobne rybki je się w Japonii. Oczywiście bardzo jej smakowały. Często chwaliła polskie jedzenie i lubiła próbować u mnie nowych rzeczy.




Dostałam od niej paczkę pasty miso. Była pakowana w oddzielne saszetki wyznaczające jedną porcję bulionu.


Robiłyśmy również sushi. Myślę, iż zdecydowanie nie był to szczyt moich możliwości. Wygląd osobiście mnie rozczarował, ale nadal smakowało dobrze.



Nakładanie ryżu "łyżką" jak prawdziwy sushi master.


Tak oto prezentuje się nasze sushi z ogórkiem, paluszkiem krabowym oraz surową krewetką. Umówmy się, że jest ono po prostu "nierówne artystycznie" i tak miało być w zamyśle autora.




W Japonii w przeciwieństwie do Polski, prezenty daje się pod koniec spotkania. Shiho obdarowała mnie ogromną ilością słodyczy i kilkoma drobiazgami. Jedne z nich przypominały chrupki serowe (jak nasze cheetosy). Oprócz tego znalazły się również słone przekąski ryżowe z dodatkiem nori i ciastka z fasolą azuki.



W różowej saszetce znajdują się ryżowe słodkie chrupki, które je się w święto Hinamatsuri.




A to moje urocze onigiri. 


Poszłyśmy również na plażę znajdującą się w moim mieście rodzinnym.



Za każdym razem, gdy przechodzę do tego momentu, mimowolnie się uśmiecham. Czy zdajecie sobie sprawę, jak trudno jest wyjaśnić obcokrajowcy, dlaczego w Polsce obchodzimy Tłusty czwartek? Jakkolwiek próbowałam to wyjaśnić, wychodziło na to, że Polacy świętują dzień czczenia pączków. Shiho jednak nie zadawała zbędnych pytań, tylko uszanowała naszą jakże wyszukaną tradycję.



Wspomniałam jej również, że interesuje się cosplay'em. Przymierzyła ze mną kilka moich peruk.





Ostatnie dwa dni jej pobytu postanowiłyśmy spędzić w Trójmieście, do którego obecnie mam około czterdziestu minut drogi pociągiem. Wtedy jeszcze kolej polska nie zaskakiwała szybkością, a pendolino zdawało się być nierealnym snem, więc droga wydłużyła się do dwóch i pół godziny. Shiho zasnęła. O jej zdaniu na temat PKP postanowiłam zachować milczenie.


Po wycieczce uznała, że Trójmiasto jest piękne i bardzo przypomina jej dom.



Poza tym, wiecie, że Japończycy uwielbiają muzykę poważną, a Polskę często kojarzą z Chopin'em?



Gdy już wyjeżdżała, pozwoliła mi przymierzyć swoją yukatę przywiezioną z Japonii.


***

Pomimo wspólnie spędzonych chwil, które wspominam po dziś dzień, ja i Shiho nie spotkałyśmy się już nigdy więcej. Na wiadomości odpisuje po miesiącu i rzadko kiedy ma czas. Dlatego pozostaje wielką tajemnicą orientu. To kolejny dowód na to, jak bardzo Japończycy są zamknięci na obcokrajowców. "I still don't know, how to use your room" (eng. Nadal nie wiem, jak używać twojego pokoju) - powiedziała z zakłopotaniem, gdy mój pokój przez tydzień służył jej za sypialnię. Od czasu do czasu rozmawiamy na facebooku, lecz na większy kontakt nie mogę liczyć. Japonia zawsze kojarzyła mi się z pięknem ulotnej chwili i myślę, że ten tydzień zamyka się w takim rozumowaniu. Ciężko opisać to słowami i myślę, że jeszcze nie potrafię tego wyrazić. To wspomnienia innego rodzaju.

Reyline Hayashi


Kawaii*- (jap.uroczy, śliczny, słodki)

20 komentarzy:

  1. Też chciałabym przyjmować u siebie takiego gościa:) (a jeszcze lepiej, jakby było ich dwóch i byliby braćmi...:3) Bez wątpienia była to niezwykła przygoda:) No i ba, spróbowałoby się jej nasze morze nie spodobać:D
    I tyle fajnych prezentów Ci przywiozła~~~!:3
    Szkoda, że kontakt się urwał. Może to częściowo kwestia mentalności Japończyków, a może tylko jej charakteru... Kto wie?
    I śliczną miała tę yukatę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zanim przejdę do treści wpisu: blog wygląda świetnie,jest nawet bardziej "klimatyczny" niż był wcześniej, a to duży plus ^^. Dobra robota :D.
    Japonia przyjechała do Ciebie; zazdroszczę Ci takich doswiadczeń, też chętnie przyjełabym do takiego gościa ^^. Zdjecia śniadań i sushi sprawiły, że mam problem ze skupieniem myśli, jadłabym xD. Nie wiedziałam, że Japończycy dają sobie prezenty tuż przed wyjazdem, dzięki Tobie dowiedziałam się dziś czegoś ciekawego, arigatou.
    Shiho faktycznie wygląda dziewczęco, i wydaje mi się, że azjatki częściej stawiają właśnie na urok, niz kobiety mieszkające na zachodzie. Patrząc chociażby na modę, albo różnice w makijażu kobiet z Azji i Europy. To tylko moja teoria oczywiście, ale też dobry temat do rozważań ^^.
    Wstyd mi za nasze koleje, w Japonii wszystko chodzi jak w zegarku, a u nas... dno i wodorosty =,=. Dobrze, że Shiho była zachwycona Trójmiastem, bo podróży do niego napewno ciepło nie wspomina xD. Trójmiasto jest piękne, zrobiło na mnie wrażenie gdy byłam tam pierwszy raz, a miało to miejsce ładnych pare lat temu ^^. I ładnie Ci jest w tej yukacie *mam nadzieję, że mogę w ten sposób odmienić to słowo xD*. Szkoda, że nie utrzymujecie kontaktów, ale zyskałaś pare dobrych wspomnień i widzę, że z przyjemnością do nich wracasz, a to jest najważniejsze ^^. Czekam na kolejny wpis ( i mam nadzieje, że go nie przegapie xD) :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na blogu istnieje możliwość obserwacji, dzięki temu będzie mniejsze prawopodobieństwo przegapienia wpisu:)

      Usuń
  3. O kurcze wiele rzeczy można się dowiedzieć. Bardzo fajne prezenty dostałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zwykle tak jest że jak spotykasz kogoś takiego to potem nie ma czasu na powtórke szczególnie w tym przypadku ale dobrze że macie jakiś kontakt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te śniadania wyglądają zachęcająco :) To takie miłe, że ludziom chce się tak kombinować z kuchnią i dzielić się wrażeniami z innymi. Pewnie gdybym to ja poznała jakaś Japonkę, zmusiłabym ją, żeby spróbowała wszystkich lokalnych potraw, oczywiście nie naraz :D
    Wasze sushi wygląda i tak lepiej od mojego ;) Ale ważne, żeby było smaczne!
    Dla Japonki zetknięcie z PKP musiało być czymś traumatycznym...
    (jest nawet manga shounen-ai z Chopinem)
    To faktycznie intrygujące, że kontakt tak się urwał. Nie wiem, czy dałabym radę przyjąć gościa z innego kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawałam codziennie o szóstej rano żeby te śniadanie zdążyć zrobić. Normalnie człowiek się tak nie stara, jak nie ma dla kogo:)

      Usuń
    2. Ha, wstawanie o szóstej to przyjemna rzecz, ja w tygodniu często o 4:30 wstaję, żeby zdążyć na rano do Bydgoszczy :D
      Manga szopenowa nazywała się bardzo prosto – Boku no Chopin. Są nawet polskie skany.

      Usuń
    3. Kojarzy mi się z Boku no Pico...nie dobrze...

      Usuń
    4. W zasadzie to średnio, może kilka. Stricte japońskich w zasadzie nie...
      http://kupin-art.blogspot.com/
      http://teledyskiazja.blogspot.com/
      http://azjateka.blogspot.com/
      http://cute-world-by-iris.blogspot.com/
      Generalnie latam po wszystkich znanych mi blogach mangowych, czytam i komentuję ile wlezie :) Do tego udzielam się na mangowym forum waneko, w zasadzie ciężko znaleźć inne sposoby. Czasem też mam wrażenie, że zainteresowanie notką w porównaniu do włożonej w nią pracy jest niewspółmiernie małe... Nie poddawaj się!

      Usuń
    5. Więcej blogów:
      https://owarinaiyume.wordpress.com/
      http://michiru-kaiou.blogspot.com/
      http://japoniablizej.blogspot.com/

      Te już są typowo japońskie C:

      Usuń
  6. Kiedys miałam kolegę, który tak ni z gruszki ni z piertuszki napisał do mnie. Z rok gadaliśmy przez fb czy co to tam było i kiedy poszedł na studia kontakt się urwał.
    Teraz mam kontakt listowy z koleżanką (Japonką oczywiście) z kursu w Anglii. Troche się boję, że kotakt tez może sie urwać, ale na razie pisujemy do siebie tak z 7 listów na rok. Także nie jest źle - bo i ja zawalona robotą/nauką no i ona. XD
    Podobają mi się te zmiany. :D U mnie też pewnie jakieś będą za niedługo. XD

    OdpowiedzUsuń
  7. "Wszystko w życiu przemija i pozostają tylko wspomnienia" - często to się słyszy, ale cóź, niezbity fakt, nie ma co ukrywać... Jednak coraz bardziej krocząc przez życie uświadamimam sobie, że upływ czasu nie jest wcale taki zły, przynosi nam wiele doświadczenia, poznajemy nowych ludzi etc. Warto więc pielęgnować to, co mamy i czego się nauczyliśmy. Tak więc, niestety szkoda, że kontakt jest słaby, ale nie myśl o tym w negatywny sposób. Może ofiarowała Ci tyle siebie, ile mogła? Nie jestem pewna, czy udało mi się to jakoś jasno wyjaśnić o co mi chodziło... W każdym razie.. wiesz, jesteś jeszcze młoda, więc jeszcze dużo japońskich ścieżek w życiu przed Tobą ;)

    Świetny wpis, jak zawsze z resztą :D Podziwiam Cię za to, że tak wcześnie wstawałaś, żeby przygotować jej śniadanie, ale jak dla takiego gościa, to warto, warto :D

    nie wiem, co Ty chcesz od tego sushi, jak dla mnie wygląda znakomicie (każde sushi dla mnie wygląda, chyba za bardzo je lubię... :/ )

    Zgadzam się z jednym z wcześniejszych komentarzy. ślicznie Ci w yukacie ;)

    Wgl bardzo miło to słyszeć, że Shiho podobało się w Polsce. Cieszę się, że my, Polacy, też możemy zachwycić czymś Japończyków. To tak jakby ofiarować im coś w zamian...

    Co do samego blogu... Kilka zmian i blog nabiera świeżości i wydaje się jakby przybliżać nas do Japonii. Udało Ci się stworzyć taki klimat, taki naturalny. I jeszcze ta muzyka w tle.. aww... sugoi desu :3

    Mam jeszcze jedno pytanie.. Shiho potrafi grać na pianinie? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie potrafi, ale moja mama próbowała nauczyć ją kilku utworów. Nie mniej jednak, świetnie się bawiła klikając "kolorowe przyciski".

      Usuń
  8. Piękne doświadczenie, tego Ci nikt nie odbierze.
    Aczkolwiek spotkałam się już niejednokrotnie, że korespondowałam z Japończykiem, który po pewnym czasie nagle... zniknął. Po czym odzywa się po kilku latach jakby nic o.O Dziwna sprawa.
    Ale pyszności na zdjęciach <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj, witaj, stara dobra koleżanko. ;) Pamiętam wpis o Shiho, ten poprzedni - parę zdjęć też kojarzę z tamtej notki. Taki gość w domu to z pewnością świetne doświadczenie - "zasmakowanie" (dosłownie i w przenośni) innego kraju bez wyjeżdżania ze swojego domu, z Polski. Powiedziałabym nawet, że Ci tego zazdroszczę! Wielka szkoda, że Wasz kontakt jest jaki jest... Kto wie, może rozwinęłaby się z tego ciekawa znajomość?

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajnie, że masz w znajomych kogoś z kraju Kwitnącej Wiśni. To naprawdę wielki plus, można się tyle dowiedzieć :)
    Co do sushi uważam, że wyszło wam świetnie. Moje wyglądało zdecydowanie gorzej haha

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że ten wasz kontakt tak po prostu uległ zmiany na gorsze i odpisuje Ci raz na miesiąc. :)
    Zawsze chciałam spróbować sushi... przynajmniej zjeść! :D
    Zawsze zastanawiałam się tego smaku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co... Rozumiem twój pesymizm, bo my inaczej traktujemy znajomych i przyjaciół, niż Japończycy. Z jej punktu widzenia zapewniam, że jest 70% (trochę tu mieszkam, ale nadal nie do końca ich rozumiem) szans na to, że należysz do okręgu osób, z którymi utrzymuje bliższy kontakt. Odpisuje raz na miesiąc obcokrajowcowi, z którym widziała się tydzień? Ona prawdopodobnie widzi się raz w miesiącu i to na krótko z osobami, które zna dłużej. Bo tak tu jest niestety :(

    Co do Chopina i Japonek - znam aż 2, które studiują na Uniwersytecie Chopina w Warszawie. W tym jedna naprawdę jest zakochana w jego muzyce :) A muzeum Chopina i Stalowa Wola to dla nich taki must see w Polsce :P

    Co do sushi i śniadań- bomba! Aż ślinka cieknie!

    Jeśli Shiho była studentką i wyglądała jak licealistka to jeszcze spoko. Ja spotykam trzydziestki i czterdziestki, które nadal wyglądają jak dzieci O.o

    W yukacie wyglądasz ślicznie tylko czemu taka smutna mina? :)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem co wtedy miałam w głowie,najwyraźniej chciałam wyglądać poważnie:)

    OdpowiedzUsuń